Historia mojego rysowania czyli jak dochodziłem do tego portfolio
Po prostu lubiłem rysować…
I nadal lubię.
Pamiętam spędzane wakacje u mojej rodziny w Sarbinowie. Siedziałem na tarasie dworku, który teraz stał się mieszkaniami. Leniwe popołudnie, wibrujące powietrze i grające świerszcze. Nuda. Wyjąłem blok A4 i narysowałem lufę Rudego 102 – jestem pokoleniem „Czterech pancernych”
Rysunek był nieudolny jak to dziecka. Pewnie oś walca nie pokrywała się z osią krótką elipsy. Ale coś musiało wtedy być, że mając teraz 48 lat nadal to pamiętam. Zachwyciła mnie przestrzenność tego co sam stworzyłem. Na rysunku był moment kiedy w zbliżeniu lufy widać było moment kiedy pocisk zbliża się do wylotu.
Teraz wiem, że w ramach inteligencji wielorakich mam trochę bardziej rozwiniętą tę przestrzenną. I pewnie dlatego kiedy stanąłem przed wyborem kursu na asp vs kursu na architekturę wybrałem ten drugi.
Szkoda, że nic z tamtego czasu się nie zachowało. Wrzuciłbym tu do portfolio.
Gnothi seauton - poznaj siebie
Moja „kariera” w tamtym czasie to było obserwowanie różnych zjawisk.
Już w II klasie szkoły podstawowej zauważyłem co to znaczy brak warsztatu. Oczywiście wtedy nie nazwałem tak tego.
Mieliśmy połączona lekcję plastyki z pierdakami – tak nazywaliśmy pierwszoklasistów. Tematem do narysowania było drzewo. Tak bardzo chciałem się pokazać. Zaimponować młodszym uczniom i zdobyć uznanie nauczyciela. I wtedy rozjechała mi się wizja z rzeczywistością. Miałem w głowie „jak powinno wyglądać dobre drzewo” ale nie umiałem tego przenieść na papier. Wyszło dość przeciętnie choć piątka do dziennika wleciała.
W III klasie nauczycielem plastyki był prawdziwy artysta. Kazał on narysować nam coś z natury – cos co było w klasie a ponieważ była to sala biologiczna to wybór padł na kwiatki w doniczkach. Wtedy empirycznie przekonałem się co to znaczy operowanie walorem. Niektóre kwiaty były ciemniejsze inne jaśniejsze i tę obserwację przeniosłem na papier.
Dobry mentor - dodaje skrzydeł
Tu już mogę wskazać osobę z imienia i nazwiska która wpłynęła na moje wybory życiowe.