Portfolio

rysunek stare miasto
wydział architektury politechniki warszawskiej
rysunek zimy 2019
rysunek piórkiem do inktobera
rysunek ryby
rysunek architektoniczny w 3 zbiegu
architektura grecji rysunek
dot work drawing
kapitel joński w perspektywie
rysunek kapitela korynckiego
rysunek krajobrazowy
obraz tatry
krajobraz polski w rysunku
rysunek wierzby
Wierzba 7
rysunek ryby
carp ink drawing
rysunek karpia z jeziora mostkowskiego
ręka rysująca rysunek na inktober
polski komiks
styl noir
rysunek w technice kropkowanej
co to jest inktober
krajobraz gminny
Bryły platońskie
Trójlistnik wapw

A tak się to wszystko zaczynało:

kurs rysunku na wydziale architektury politechniki warszawskiej
Rok 1993 - początki mojego kursu rysunku
wygrany konkurs plastyczny
Rok 1992 - wygrany konkurs plastyczny w liceum

Historia mojego rysowania czyli jak dochodziłem do tego portfolio

Po prostu lubiłem rysować…

I nadal lubię.

Pamiętam spędzane wakacje u mojej rodziny w Sarbinowie. Siedziałem na tarasie dworku, który teraz stał się mieszkaniami. Leniwe popołudnie, wibrujące powietrze i grające świerszcze. Nuda. Wyjąłem blok A4 i narysowałem lufę Rudego 102 – jestem pokoleniem „Czterech pancernych”

Rysunek był nieudolny jak to dziecka. Pewnie oś walca nie pokrywała się z osią krótką elipsy. Ale coś musiało wtedy być, że mając teraz 48 lat nadal to pamiętam. Zachwyciła mnie przestrzenność tego co sam stworzyłem. Na rysunku był moment kiedy w zbliżeniu lufy widać było moment kiedy pocisk zbliża się do wylotu.

Teraz wiem, że w ramach inteligencji wielorakich mam trochę bardziej rozwiniętą tę przestrzenną. I pewnie dlatego kiedy stanąłem przed wyborem kursu na asp vs kursu na architekturę wybrałem ten drugi.

Szkoda, że nic z tamtego czasu się nie zachowało. Wrzuciłbym tu do portfolio.


Gnothi seauton - poznaj siebie

Moja „kariera” w tamtym czasie to było obserwowanie różnych zjawisk.

Już w II klasie szkoły podstawowej zauważyłem co to znaczy brak warsztatu. Oczywiście wtedy nie nazwałem tak tego.

Mieliśmy połączona lekcję plastyki z pierdakami – tak nazywaliśmy pierwszoklasistów. Tematem do narysowania było drzewo. Tak bardzo chciałem się pokazać. Zaimponować młodszym uczniom i zdobyć uznanie nauczyciela. I wtedy rozjechała mi się wizja z rzeczywistością. Miałem w głowie „jak powinno wyglądać dobre drzewo” ale nie umiałem tego przenieść na papier. Wyszło dość przeciętnie choć piątka do dziennika wleciała.

W III klasie nauczycielem plastyki był prawdziwy artysta. Kazał on narysować nam coś z natury – cos co było w klasie a ponieważ była to sala biologiczna to wybór padł na kwiatki w doniczkach. Wtedy empirycznie przekonałem się co to znaczy operowanie walorem. Niektóre kwiaty były ciemniejsze inne jaśniejsze i tę obserwację przeniosłem na papier.

Dobry mentor - dodaje skrzydeł

Tu już mogę wskazać osobę z imienia i nazwiska która wpłynęła na moje wybory życiowe.